niedziela, 7 lutego 2016

Zestaw #4 - Eteryczna Jesień.

Historia dzisiejszego wpisu zaczęła się pewnego wieczoru we wrześniu zeszłego roku. Napisała do mnie wtedy Ania, fotograf, i zaproponowała mi zrobienie sesji zdjęciowej do internetowego magazynu o modzie "Catwalk Magazine". Cóż było począć, nie chciałem przepuścić takiej okazji - nowy fotograf, absolutnie inne wrażenia. Zupełnie inny pomysł na zdjęcia, to nie była zwykła sesja z prezentacją ubrań. Jeśli jesteście ciekawi efektów, zapraszam.



Od początku wiedziałem, że tym razem będzie inaczej. Nie zawiodłem się, Ania miała ciekawą koncepcję na ujęcia, które ja nazywam "artystycznymi". Nie chodziło tym razem by jak najlepiej przedstawić co mam na sobie. Bardziej o pozę, mimikę (lub jej brak) i emocję. Było to moje pierwsze doświadczenie z tego typu fotografią i cóż.. Bywało różnie. Niektóre zdjęcia uwielbiam, innych wolałbym nie pokazywać. Poniżej znajdziecie i takie, i takie.
PS Ważna informacja - oczywiście zdjęcia w większości są po obróbce graficznej. Pewne kolory, czy detale mogą być dalekie od rzeczywistych, ale taka była przyjęta konwencja. Dziś nie skupiamy się na ubraniach.


Jako pierwsze, jeszcze raz zdjęcie tytułowe. Bo jest moim ulubionym z tej sesji, a to w nagłówku musiało zostać przycięte. W oryginale wcale nie jestem w centrum uwagi i według mnie świetnie to wygląda. Jest inaczej. Ciekawie.


Tego popołudnia sfotografowaliśmy dwa zestawy, chcąc pokazać dwie różne wersje Meandra. Tę bardziej elegancką i tę bardziej na luzie. Przed Wami ta druga. Tak, na luzie też może być pod krawatem ;)


Podobne ujęcie, nieco szerszy kadr. Właśnie to najbardziej mi się podobało we współpracy z Anią. Odmienne podejście do fotografii. Pewien pomysł na całą sesję, który, jak się szybko przekonałem, był dość nieszablonowy.

Między innymi przez tego typu ujęcia. "A gdybyś założył płaszcz plecami do przodu?". Założyłem. Kolejne ujęcie, które bardzo lubię, mimo iż początkowo prośba wydała mi się dziwna. 

Na tym i kolejnym zdjęciu, chciałbym pokazać Wam potęgę fotografa. To, w jaki sposób wykreuje dany kadr, zależy od jego umiejętności, wyobraźni i wielu innych czynników. Najważniejsza jest różnorodność i kreatywność.

To samo miejsce. Ta sama osoba. Inne parametry techniczne, przysłona, długość naświetlania, nieco przesunięty kadr, zmienione światło. Całkowicie odmienny efekt. Osobiście wolę ten drugi. Kojarzy mi się z czarem filmu Noir.

A propos, filmów Noir, taki kadr mógłby doń pasować. Przynajmniej lubię myśleć, że mógłby. Czas na drugi zestaw. Bez zmian pozostaną płaszcz i koszula, resztę zmieniamy o 180 stopni. No, przynajmniej o 90.

Inny zestaw, ten sam człowiek, podobna konwencja. Mój drugi faworyt, zaraz po zdjęciu tytułowym. Uwielbiam grę cieni, pewną mroczność czającą się w głębi tego ujęcia. Świetna, świetna robota fotografa!
Nie zawsze było tak kolorowo. Jestem trudnym modelem, o ile mogę się tak określić. Przede wszystkim brak mi doświadczeń z tego typu fotografią. Poza tym, moja mimika pozostawia wiele do życzenia. Ubrania, jak na złość, były niezwykle niesforne i wiele ujęć się przez to zmarnowało. 


Na przykład to. Krawat zrobiony ze śliskiego jedwabiu nie był dość dobrze dociągnięty i w trakcie sesji zaczął się luzować, co zaowocowało zniknięciem "łezki" z węzła. Za duża koszula wciąż gniotła się w klatce piersiowej. Nie mówiąc już o spodniach, które jakby zupełnie żyły własnym życiem.


Niesforności krawata ciąg dalszy. Choć chronologicznie, to zdjęcie było robione wcześniej, później udało mi się już zapanować nad węższą końcówką. A poza tym tutaj jeszcze widać ładny węzeł ;)


Jedno z niewielu zdjęć, "na schodach", które udało się uratować po walce z krawatem. Całkiem niezłe, choć wciąż mam poczucie, że mogłem się wtedy lepiej postarać. Człowiek dopiero z perspektywy może ocenić swoje dokonania. Ja wiem, że da się lepiej, teraz tylko pozostało spróbować.


A dla noszących "męskie zwisy" rada, płynąca z doświadczenia: im bardziej chcecie, by krawat wyglądał dobrze i im częściej go poprawiacie, tym w efekcie będzie on gorzej wyglądał. Oduczcie się kompulsywnego poprawiania krawata, wystarczy raz na jakiś czas zerknąć, czy wszystko jest ok i ewentualnie delikatnie dociągnąć w razie poluzowania. Autor wciąż z tym walczy, ale są postępy :D

Na koniec, ostatni z moich ulubionych kadrów. Eksperyment z długim czasem naświetlania. Dla mnie, kapitalny efekt, coś a'la duch. Trochę się namęczyliśmy z tym ujęciem, ale chyba było warto. Prawda?

To już koniec dzisiejszego, dość niezwykłego wpisu. Nie podaję Wam listy ubrań, gdyż nie o to w tym wszystkim chodziło. Gdyby ktoś jednak był ciekaw, co miałem na sobie, nie krępujcie się pytać w komentarzach. Napiszcie również co sądzicie o tego typu eksperymentach? Jeśli przypadną Wam do gustu, może uda mi się namówić Anię na kolejną sesję? Mam już kilka pomysłów!
Zdjęcia: Anna Błaszczyk

Oczywiście Pani fotograf składam ogromne podziękowania za trud włożony w zrobienie i obróbkę zdjęć, a przy okazji za świetną atmosferę i miłą rozmowę :)

Meander

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz